Auto Ferdynand - Softcover

Reseña del editor

Takiego Janoscha jeszcze nie znacie! Ten wybitny pisarz niemieckojezyczny, ur. w Zabrzu, na Slasku, znany jest w Polsce glównie jako autor opowiesci o Misiu i Tygrysku. Wydawnictwo Format odkrywa dla polskiego czytelnika Janoscha z jego wczesnego okresu twórczosci - poprzez zabawna serie ksiazek dla najmlodszych, której bohaterem jest samochód o figlarnym imieniu Ferdynand. Oto auto z ambicjami! Chce wjechac na stroma góre, ale trudno mu bedzie poradzic sobie samemu! Dlatego na pomoc przybywaja przyjaciele: taksówka, samochód pocztowy, strazacki wóz i potezny traktor. Po mistrzowsku zrymowana, genialnie zilustrowana przezabawna historia z zaskakujaca (nie tylko dla malych milosników motoryzacji) puenta. Ot i mistrzowska ksiazka! I ilustracje: barwne, pelne szczególów, ale niezmiernie wyraziste, naturalne, stworzone bez silenia sie na wyrafinowana artystyczna forme. Tekst plynie i od razu chce zostac zapamietany, najlepiej czytany na glos, wspólnie z rodzicem. Czegoz mozna chciec wiecej? Az samemu chcialoby sie pobiec i pomóc Ferdynandowi! Ewa Swierzewska, Qlturka Janosch, juz jako 13-letni chlopiec (kiedy zaczal pracowac jako uczen w slusarni i kuzni, pózniej jako robotnik w fabryce) nauczyl sie zasad, którymi kieruje sie dotad w swym zyciu: nie ma rzeczy niemozliwych, a przy pomocy minimalnych srodków, niewielkiej pracy i malego ryzyka trzeba osiagnac najwiecej jak to tylko mozliwe. Te bardzo pozytywne i proste idee przekazywane sa niemal w kazdej historii dla dzieci napisanej przez Janoscha. Tak tez jest w opowiastce, której bohaterem jest auto o imieniu Ferdynand: kiedy ktos znajdzie sie w tarapatach, nie mozna pozostac obojetnym. Wystarczy wiara w powodzenie oraz odrobina checi i, nawet jesli nie ma sie wielkiej mocy, warto dzialac, bo wyciagniecie reki zawsze sie oplaca! Nagroda jest przyjazn i zaufanie, a w samej ksiazce zaskakujacy, komiczny final. Janosch to klasyk - mistrz polaczenia slowa i obrazu, magik i madry klaun, który potrafi rozsmieszyc i wzruszyc, czasem nawet do lez. I to nie tylko najmlodszych! Dorota Hartwich